Ile razy wyjeżdżałam z mężem w południowe rejony, zawsze chciałam nocować w typowej góralskiej chatce, żeby choć przez chwilę poczuć ten klimat...
Do tego stopnia byłam zafascynowana tym stylem, że nasz pierwszy dom miał być z bali, cały w drewnie, pachnący, skrzypiący, sama natura.
Jeszcze nic z tego nie wyszło, narazie. Może to i dobrze, bo pomimo mojej ogromnej miłości do gór, powoli, powoli oddalam się od domu z bali do tego tradycyjnego, gdzie forma nie będzie mnie ograniczać. Bo co pasuje do ściany murowanej, to nie pasuje do drewnianej...